Do Budapesztu przyleciłem rano ok 7-mej. Niestety nie miałem pociągu przed południem. Musiałem czekać do ok 13stej. OK 19stej byłem już w Katowicach. No i tu zonk. Żadnych połączeń do Zielonej Góry. Dotarłęm do Wrocławia. Następny pociąg dopiero rano. Postanowiłem pojechać do Poznania. Dotarłęm tam ok 3 nad ranem i czekałem do 6:00 na autobus. Ale się wymęczyłem. Nie myslałem, że z połaczeniami kolejowymi i autobusowymi w Polsce jest aż tak źle.