Makhackala i moje spostrzeżenia

Drugi dzień bez większych fajerwerków. Atrakcją pierwszego dnia są urodziny Angeli. Najpierw pojechaliśmy na największy rynek No.2 w Makchackala. Porównałbym go do tego z Baku. Mnogość przypraw, mięsiwa i ryb. Specyficzne zapachy. Jest coś przyciągającego w tych miejscach. Szukamy baraniny i wołowiny. W końcu znajdujemy odpowiednie kawały mięsa. Moja rola ogranicza się jedynie do płacenia i noszenia zakupów:-).
Do tego kupujemy warzywa i mnóstwo zieleniny. W drodze powrotnej zajeżdżamy do przyjaciela Arslana, który rentuje małe pomieszczenie i żyje tylko z tego. Stwierdzili razem jednogłośnie, że już nie muszą pracować. Że inwestują na starość w dzieci i oni się nimi zajmą. Krótko gawędzimy na temat społeczno-polityczne;-). Ja oczywiście staram się nie mądrować. Wiedząc, że to nic nie da. Wypijamy czaszkę czaju i zjadamy miodowego melona. Tak słodkiego jak ten jeszcze nie jadłem. Nasze z marketów są niedojrzałe. A tu wprost przepyszne. To samo arbuzy. Na każdym rogu ulicy można spotkać sprzedawców. Zapewne arbuzy przyjechały z Uzbekistanu lub Tadżykistanu.
Przygotowujemy baraninę na grilla i wołowinę do duszenia. Tylko pieprz, sól i cebula. Żadnych zalew. Obalony zostaje przy tym mit, że "baraninę to trzeba umieć zrobić". Baranina z grilla przepyszna, a duszona wołowina paluszki lizać. Do tego grillowane pomidory, ziemniaki i papryka. Na koniec przysmak Dagestańców a mianowicie "kurdiuk". Kawałek tłuszczu z baraniego zadu. Według nich nie zawiera prawie w ogóle cholesterolu. Hm nie do końca w to wierzę. Grillujemy go wraz z bakłażanami. Co do jego walorów smakowych, to chyba jeszcze nie dojrzałem, żeby je docenić.;-). Na stole jest także afar z nadzieniem z dyni, cziudu, ciasta, sok z winogron. W takich warunkach nie da rady trzymać diety;-). Schodzą się
goście. Kobiet dagestsnskich nie należy całować. Trzeba jedynie nastawić twarz i przyjąć markowany pocałunek. Mężczyźni też markują pocałunki. Kobiety siadają po jednej stronie stołu, mężczyźni po drugiej. Kobiety są lekko wycofane nie brylują na tego typu imprezach. Toastów nie ma końca. Dodam, że nie są to toasty typu "wypijmy za was". Są to kwieciste wystąpienia wyuczone przez lata. Nie bacznie znów rozmowa zchodzi na tematy polityczne między innymi na temat zbrodni katyńskiej. Według moich rozmówców tego dokonali Niemcy a na argument, że Rosja się przyznała do tego, stwierdzają, że politycy rosyjscy są w rękach Żydów i tak mówią jak im każą. Nie dyskutowałem, bo jak wcześniej wspomniałem, nie ma to najmniejszego sensu.
Na drugi dzień wybieramy się do kliniki stomatologicznej Yamili. Miło jestem zaskoczony nowoczesnością sprzętu i wystrojem. Wsiadając z nią do samochodu jestem poproszony o przejście na tylne siedzenie, bo "jeżeli ktoś by nas zobaczył, to byłoby zbyt dużo tłumaczenia". Angela została wcześnie poproszona w sposób pośredni o zmianę u rbrania przed pójściem do muzeum, aby nie ściągać niepotrzebnie wzroku innych osób. Cóż takie panują tu zwyczaje. Co ciekawego jeszcze? A no nie wypada okazywać czułości kobietom ani na ulicy ani też w obecności innych osób w domu.
Osoby, które chcą wozić do Dagestanu samochody na sprzedaż ostrzegam, by nie próbowali sprzedawać samochodów jaskrawych. Poprostu się nie sprzedadzą. 99,9% to samochody czarne, białe lub srebrne.
Odwiedzamy muzeum z wystawą o historii Rosji. Jak większość muzeów jest tam sporo multimedialnych narzędzi, jednak w tym wszystkim jakby za mało eksponatów. Bilety 150rub/ os.
Wieczorem znów grill zakończony grą w Nardy. Pierwsze 2 partie wygrywam. Potem jest już różnie :-). Tabletka metalową nie działa za bardzo. Ponoć to moja wina, bo piję codziennie alkohol. Zawsze jakoś można zatem wytłumaczyć brak jej skuteczności ;-). A może od początku w nią nie wierzyłem?

Zdjęcia (26)

Komentarze (0)