Oczywiście długo się rano gramolimy. Wyjeżdżamy samochodem ok.10tej z Makhachkaly zabierając jeszcze po drodze Aidę. Kupujemy czudu i w drogę. Jedziemy drogą najpierw na północ w kierunku Moskwy, mijamy Syrakumskie Barchany i w końcu odbijamy na północny zachódd. Asfaltowa droga do miejscowości Dupki wije się w górę. W dole płynie górska rzeka Sulak. Przepiękna panorama.Parę kilometrów przed Dubkami przed meczetem z zielonym dachem zasięgamy "języka". Prosto dojedziemy do platform widokowych i obejrzymy kanion z góry. Jadąc w prawo przed meczetem dojedziemy do zapory wodnej i dalej w dół kanionu. Oczywiście obie opcje nas interesują. Najpierw więc Dubki. Mała miejscowość, której rozwój zatrzymał się na latach siedemdziesiątych. Oczywiście żadnych tablic informacyjnych. Trzeba pytać się ludzi. Widok z góry zapiera dech w piersiach. Szkoda, że pełne słońce. Niedobra pogoda dla robienia zdjęć. Porównuję go z kanionami Colorado, prawie jak zakole "horse shoe bend". Turkusowa woda. W górze szybują orły, które gnieżdżą się na niedostępnych występach skalnych. Przepięknie!!! Jedno z piękniejszych miejsc, które widziałem w swoim życiu. W dole po drugiej stronie mała przystań. Nasz następny cel. Według tubylców to ok. 40 min. Samochodem. W rzeczywistości droga zajmuje ok.50 min. Wracamy w kierunku wcześniej wspomnianego meczetu i za nim skręcamy w lewo w kierunku czerkieskiej elektrowni. Na zaporze przepuszczają nas bez problemu po kontroli samochodu, paszportów i wpisaniu się w księgę. Ruszamy w górę a potem w dół i znów w górę i w dół po bardzo krętej drodze. Samochody mają mało miejsca żeby się wyminąć. Jastem pasażerem. Noga pracuje ;-) co chwilę wciskam hamulec. Przepaść po lewej stronie bez dna, wyobraźnia działa. Jednak widoki rekompensują strach. Dojeżdżamy w końcu do wsi na zboczu kanionu, parkujemy samochód zresztą wyprodukowany w VW w Poznaniu (Caddy) i z całym czemadanem idziemy nad wodę, by tam zrobić sobie piknik. Jakieś 400 m dźwigam między innymi olbrzymiego arbuza :-). Droga wiedzie przez las orzechowy, gałęzie pigwy uginają się pod ciężarem owoców, przydrozne drzewa oferują kizyl, czerwone wydłużone lekko owoce o smaku przypominającym nasze wisnie. W końcu docieramy na miejsce, przyjemny klimat, czudu, winogrona, arbuz porostu kanikuła. Patrzę się w niebo śledząc szybujące orły, chcę się napatrzeć do syta, podziwiam urwiste skały, zasypiam....