Śniadanie w hotelu na bogato))). Nie mogę z resztą narzekać na nic, czysto i przyjemnie. Hotel "Sharden Villa" z powodzeniem mogę polecić każdemu. Chociaż pewnie jest wielu malkontntów na tym świecie, których ciężko jest zadowolić. Jednak tu na Geoblogu jest ich mam nadzięję tylko garstka, a może ich tu nie ma w ogóle?
Po śniadaniu udaję się do jednej z największych cerkwii prawosławnych na świecie do Soboru Świętej Trójcy. W drodze powrotnej zaopatruję się na targu w sery owcze. MMMMMMM do dziś wspominam ich smak, serek wędzony, podpuszczkowy, serki w konsystencji naszej fety, pychotka.
Po drodze obiad. Dziś zajadam się róznorodnymi mięsami, jestem bowiem mięsożerny z natury.Wołowina, wieprzowina, baranina, wszystko na wielkim talerzu, smaki niespotykane w Polsce. Wszystko przepyszne, Gruzini mają jednak wyśmienitą kuchnię.
Korci mnie by odwiedzić tureckie łaźnie, tak polecane na forach internetowych. Zaglądam do środka. Standard nie jest zbyt wysoki, tak oceniłbym na oko na nasze lata 80-te.Woda termalna jest jednak niezmiennie ciepła)))). Zawiera dużo siarki. Nie wiem ile ma stopni, ale zbyt długo nie można w niej wytrzymać. Chłodne piwo doniesione przez obsługę to był strzał w dziesiątkę. Jestem zrelaksowany, endorfiny się wydzielają, wspaniale.....
W drodze powrotnej zmawiam takówkę za ok 20 PLN na lotnisko. Jest punktualnie o omówionej godzinie.